plen

Analiza prawna udostępniania podręczników nie na wolnej licencji Creative Commons

W ramach konsultacji społecznych Naszego Elementarza – rządowego podręcznika dla klas pierwszych Koalicji Otwartej Edukacji opracowała analizę warunków prawnych udostępniania elementów podręczników w sposób inny niż na wolnej licencji Creative Commons.

Informacje o warunkach korzystania to kilkanaście stron zawiłego, pisanego prawniczym językiem tekstu. Jego lektura nie dostarcza prostej odpowiedzi na pytanie „co można zrobić z Elementarzem” nawet dla osoby dysponującej odpowiednią prawniczą wiedzą. Nie jest ponadto jasne, czy podany tam tekst jest kopią z umów zawartych przez MEN z licencjodawcami, czy licencją udzieloną przez licencjodawców użytkownikom elementarza. Wiele sformułowań wskazuje na to pierwsze, wobec czego przydatność tych informacji dla użytkowników elementarza jest znikoma – nie kształtują one ich uprawnień.

Dla przykładu – zawarte tam wyliczenia pól eksploatacji obejmują, np. prawo do wykorzystania utworów dla celów marketingowych i innych stricte komercyjnych, jednak w kolejnym punkcie wskazuje się, że licencjodawca wyraził zgodę na korzystanie z fotografii dla celów edukacyjnych. Jednoznaczna rekonstrukcja zakresu licencji nie jest w takim przypadku możliwa, abstrahując już od faktu, że korzystanie dla celów edukacyjnych nie może być co do zasady przedmiotem licencji, gdyż jest wyłączone spod monopolu autorskiego na mocy art. 27 pr. aut. Inną niezgodnością z prawem autorskim jest informacja, że licencje zostały udzielone na 10 lat, podczas gdy z prawa autorskiego wyraźnie wynika, że maksymalny czas określony, na jaki można udzielić licencji to 5 lat – licencja na czas dłuższy przekształca się po tym okresie automatycznie w licencję udzieloną na czas nieokreślony.

W wielu przypadkach z informacji tych wynika, że Ministerstwo Edukacji Narodowej (a więc de facto Skarb Państwa) jest upoważnione do udzielania sublicencji, a zakres udzielonej MEN licencji jest na tyle szeroki, że taką sublicencją mogłaby być jedna z licencji Creative Commons. Nie jest wobec tego zrozumiałe, dlaczego MEN takiej sublicencji po prostu nie udzielił (zgodnie z licencją, którą objety jest cały Elementarz), a ograniczył się do poinformowania użytkowników o zakresie uzyskanej licencji oraz abstrakcyjnej możliwości udzielania licencji.

Podstawowa wątpliwość dotyczy też kwestii, czy objęte tymi „licencjami” przedmioty są w ogóle objęte ochroną prawa autorskiego. Wiele z wykorzystanych w Elementarzu, a pochodzących od zewnętrznych podmiotów grafik charakteryzuje się znikomym bądź wręcz żadnym poziomem twórczości. Tymczasem informacja w warunkach korzystania jest sformułowana tak, jakbyśmy mieli do czynienia z utworami. Nie jest ponadto zrozumiałe dlaczego w ogóle pojawiają się jakiekolwiek ograniczenia licencyjne w stosunku do zasobów, które MEN dostarcza w ramach realizacji ustawowych kompetencji, przez co stają się one niepodlegającymi prawu autorskiemu materiałami urzędowymi.

Swoistym paradoksem jest to, że zakres licencji na korzystanie z zasobów podmiotów komercyjnych jest szerszy niż np. zakres licencji udzielonej przez podmiot publiczny – Muzeum Etnograficzne. Co więcej, licencji tej Muzeum udzieliło w odniesieniu do „elementów polskiego stroju ludowego”, czyli przedmiotu co do zasady niechronionego prawem autorskim.

Analiza prawna została wysłana do MEN w ramach konsultacji społecznych rządowego podręcznika.